Był ja wczoraj na ruskim bazarku, i do pierwszego z brzegu bazarowicza mówię, -prowadź do szefa, bo jak nie to w morde bede bił! Zrozumiał i prowadzi jak należy, szef z wyglądu ormiaszka, ale ja internacjonał i to mnie nie obchodzi, pytam, -krokodzil prieparat u was jest?
A on, że nie ma ale w kilka dni mogą sprowadzić, to sie pytam. -Z Moskwy?, a on że ze Szczecina, bo Moska za daleko i sie nie opłaci. -A kto to robi, pytam, -ludzie z Moskwy? A on że jeden z Wiaźmy a inni może i z Moskwy, to ja powiedział -Moskwa jest Moskwa, a on że = wiadomo.
Dalej mówie, -tylko żeby nie było obsuwy bo u mnie w domu saperka jeszcze z wojska sie ostała, a on że obsuwy nigdy u niego nie ma i być nie może...
___